Bardzo się cieszę, że blog trochę odżył i ktokolwiek chce tu zaglądać, zostawiać po sobie ślady w formie komentarzy i dzielić się swoimi opiniami - to działania niezwykle motywująco do działania. W końcu mam świadomość, że to co pisze nie trafia w czeluści internetu nie zauważone przez nikogo tylko spośród tylu świetnych blogów ktoś poświęca swój czas właśnie na ten. Jest mi niezmiernie miło i dziękuję Wam z całego serca :)
Tyle słowem wstępu odrębnego od tematu dzisiejszego wpisu. O czym dziś będzie? Dalszy ciąg pielęgnacji twarzy, tym razem post zostanie poświęcony niezwykle ważnemu etapowi jakim jest nawilżanie cery. Jeśli jesteście ciekawi jakich produktów do tego celu używam to zapraszam do dalszej części... :)
Cera mieszana z dużymi skłonnościami do trądziku i zanieczyszczania się jak każda inna wymaga regularnego oraz odpowiedniego do jej potrzeb nawilżania. Muszę przyznać, że długo zajęło mi zrozumienie, że w tym przypadku również doskonale sprawdza się zasada mniej znaczy więcej.
Wszędzie spotykałam się z opiniami i poradami, że każdego dnia zarówno rano jak i wieczorem należy nakładać na twarz kremy, sera i multum innych produktów, które będą nawilżały skórę. I tak też robiłam... z namaszczeniem rano nakładałam krem nawilżający, a wieczorem po demakijażu serum i grubą warstwę kremu, bo przecież przez noc skóra musi się zregenerować. Tak, to prawda, że skóra w czasie kiedy my śpimy odnawia się i regeneruje, ale to jest naturalny proces, kremy nie są niezbędnym elementem.
Dziwiłam się dlaczego moja skóra ma się źle skoro tyle dla niej robię, tyle kremów, tyle maseczek, tyle dbania o nią... Odpowiedź jest prosta - z pielęgnacją nie wolno przesadzać szczególnie jeśli chodzi o cerę mieszaną i trądzikową!
W tym wpisie przedstawię produkty, których używam i mi się sprawdzają, jednak głównym przesłaniem tego wpisu jest to, że dopasowanie odpowiedniej pielęgnacji polega na słuchaniu potrzeb naszej skóry. Brzmi to bardzo górnolotnie, ale zawiera całą prawdę. Na rynku jest mnóstwo różnego rodzaju kremów, na blogach, na youtubie mnóstwo dziewczyn poleca i doradza różne mikstury - super, że możemy się wymieniać doświadczeniami, ale we wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek i pomyśleć: czy moja skóra właśnie takiego działania potrzebuje?
Dobra, nie wymądrzam się już i przechodzę do przybliżenia jak nawilżanie wygląda w moim przypadku :)
Zacznę od mojego ulubieńca, którym jest żel aloesowy. Mój został wypuszczony pod logiem firmy Gorvita, jednak na rynku jest dostępnych dużo tego typu produktów. Swój egzemplarz kupiłam za 14,90 zł za 150 ml w aptece stacjonarnej.
Żel aloesowy stosuję jako bazę pod makijaż. Po uprzednim porannym oczyszczeniu twarzy delikatnie wklepuję niewielką ilość tego żelu w skórę twarzy. Kosmetyk ten wchłania się błyskawicznie, orzeźwia skórę i delikatnie ją nawilża. Co ważne jest to formuła, która w żaden sposób nie obciąża cery i nie utrudnia jej funkcjonowania w ciągu dnia.
Skład tego produktu jest krótki, chociaż wiem, że można kupić żel aloesowy z jeszcze bardziej zredukowanym składem i pewnie jak wykończę tą tubkę to zaopatrzę się w inny :)
Żel aloesowy to kosmetyk, który moja skóra bardzo polubiła i na pewno w najbliższym czasie nie rozstanę się z nim. Na tym produkcie kończy się moje poranne nawilżanie cery - nakładam makijaż i realizuję plan przewidziany na kolejny dzień ;)
Wieczorem po dokładnym demakijażu, który przedstawiłam już w osobnym wpisie na blogu i o nim poczytać możecie TUTAJ przychodzi czas na etap jakim jest nawilżanie. Jednak w przypadku kiedy moja cera jest dostatecznie nawilżona i nie przejawia zapotrzebowania na dawkę zewnętrznej regeneracji nakładam tylko delikatny żel aloesowy i na tym koniec. To bardzo ważne, ponieważ wcześniej nakładałam kremy nie patrząc czy moja skóra tego potrzebuje czy nie, dlatego objawiało się to zapychanie i pojawianiem się kolejnych niedoskonałości.
Kiedy na mojej skórze widoczne są niedobory nawilżenia nakładam żel aloesowy. Tak, wiem jestem monotonna :D Ten żel wykorzystuję jako serum i dopiero po jego wchłonięciu wklepuję niewielką ilość kremu. Jest to naprawdę odrobinka kremu. Moja cera mieszana/trądzikowa nie lubi kleić się od grubej warstwy lepkiej mazi. Obecnie stosuję Cetaphil Dermoprotektor, balsam do twarzy i ciała.
Kiedyś miałam na jego temat średnią opinię, ponieważ używałam go w zbyt dużej ilości i moja skóra reagowała zatkaniem porów i pojawianiem się nowych, niechcianych niedoskonałości.
Cetaphil Dermoprotektor to krem bardzo często polecany przez dermatologów właśnie dla cer mieszanych i trądzikowych. Stanowi on również element pielęgnacji w kuracjach kwasami itp., dlatego warto się nim zainteresować.
Moim zdaniem jest to bardzo dobrze nawilżający balsam o średnio lekkiej konsystencji. Na pewno nie jest to bardzo treściwy krem, ale nie wchłania się zabójczo szybko. Otula on skórę i wpływa na nią łagodząco. Po przebudzeniu rano buzia jest gładka oraz miękka. Dodatkowo u mnie nie zapycha porów i nie gromadzi się w nich, jednak tylko w przypadku kiedy nałożę cieniutką warstwę. Kiedy przesadzę z ilością od razu skóra się buntuje - tak jakby nie dawała rady tego przetrawić :)
Jeśli chodzi o skład tego produktu to wygląda on następująco..
Nie zawiera parafiny co dla mnie jest bardzo ważne. Na drugim miejscu znajduje się gliceryna, która wpływa nawilżająco na skórę. Doszukałam się również olejku makadamia. Jego cena w internecie to około 30 zł za ogromną pojemność 250 ml.
Ostatnim produktem jaki stosuję, jednak nie jest on moim wybitnym ulubieńcem jest Super Power Mezo Serum z Bielendy.
Jest to kosmetyk, który znalazłam się kiedyś na mojej wish liście, w końcu go mam, ale nie jest jakoś super zadowolona. Używam go od czasu do czasu zamiennie z żelem aloesowym jako serum pod krem Cetaphil.
Serum bardzo szybko się wchłania do matu, ale nie odczuwam przypływu nawilżenia w wyniku stosowania tego produktu. Jeśli działa to w sposób dla mnie niewidoczny. Może skóra jest delikatnie bardziej gładsza jednak efektu wow nie zauważyłam. Wykańczam już to opakowanie i więcej do niego nie wrócę. Warto wspomnieć również, ze ważność tego serum po otwarciu to zaledwie 3 miesiące, więc jest to bardzo krótki czas na zużycie.
To już wszystkie produkty jakie chciałam Wam przedstawić. Żel aloesowy to mój codzienny niezbędnik, natomiast krem stosuję tylko w razie potrzeby - nic na siłę :)
Miałyście te produkty? Jak u Was się spisywały? A jak u Was wygląda nawilżanie skóry? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 0 czytam je z przyjemnością i zawsze jest to sposób na wzajemnie lepsze poznanie się :)
Bardzo lubie to serum, ale zielone było jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że u Ciebie się sprawdziło :) u mnie niestety to zielone to klapa totalna :)
UsuńTeż zauważyłam, że im więcej produktów nakładam na skórę, tym gorzej ona reaguje. Dlatego tak ważna jest zrównoważona pielęgnacja ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, ale ciężko dobrać idealne produkty tym bardziej, że wymagania cery zmieniają się wraz z porą roku :)
UsuńŻel aloesowy uwielbiam mam już kolejne opakowanie ale z Holika Holika i to jest mój taki must have :) natomiast reszty kosmetyków nie miałam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam zamiar kupić ten żel aloesowy z Holika Holika jak juz wykończę to opakowanie ;)
UsuńJa właśnie mam zamiar kupić ten żel aloesowy do pielęgnacji twarzy i włosów;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam spróbować, to chyba najtańszy żel aloesowy na rynku :)
UsuńWszystkie te produkty są popularne, jednak nie miałam jeszcze z nimi styczności.
OdpowiedzUsuńTo prawda, są one stosunkowo popularne, ale różne cery mają różne wymagania, dlatego myślę, że w tym tkwi sens takich wpisów, aby przedstawić zestawienie produktów, które w 100% się sprawdzają w pielęgnacji określonego typu skóry :)
UsuńDermoprotektor pamiętam, że chciałam wypróbować w czasach, gdy używałam Locacidu, ale jakoś tak ostatecznie nie kupiłam ;) Zaś żel aloesowy mam i lubię, choć u mnie super szału nie robi :)
OdpowiedzUsuńTeż dłuższą chwilę się wahałam, ale w rezultacie trafił w moje ręce ;)
UsuńMyślę, że żel aloesowy ma działanie delikatnie nawilżające, wiec jeśli masz cerę suchą lub w kierunku do suchej to poziom nawilżenie pewnie będzie nie wystarczający :) dla mnie ten żel ma taką przewagę nad kremami, że w żadnym stopniu nie zapycha porów, nie ultralekką konsystencję i wchłania się błyskawicznie nie oblepiając skóry, a u mnie to bardzo ważne :)
Może się zdecyduję na Cetaphil.
OdpowiedzUsuńZapraszam Mój Blog :)
Twojego bloga obserwuję od dłuższego czasu i jego adres doskonale znam :)
UsuńBardzo ciekawe kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńŻel mnie zaciekawił :)
Nie miałam z nimi do czynienia :D
Zapraszam :* Odwdzięczam się za każdą obserwacje :)
grlfashion.blogspot.com
Żel jest niewątpliwie godny wypróbowania :)
UsuńOczywiście odwiedzę Twojego bloga z przyjemnością :)
Serum Bielendy mam, ale zieloną wersję z kwasem i działa super - wygładza cerę, niespodzianki pojawiają się niezwykle rzadko i ogólnie cera wygląda, dużo, dużo lepiej :) Mój wielki ulubieniec, który muszę mieć zawsze w łazience i spokojnie wykańczam go w ciągu 3 miesięcy.
OdpowiedzUsuńŻel aloesowy mnie mocno kusi, bo jest 'wielofunkcyjny', ale jakoś zawsze zapominam zapytać o niego w aptece..
Wiele osób bardzo zachwala to zielone serum i przynosi u nich efekty, niestety w moim przypadku zadziałało dokładnie odwrotnie niż piszesz :/ ale cieszę się, że u Ciebie się sprawdza :)
UsuńŻel aloesowy serdecznie polecam - moje odkrycie kosmetyczne :)
Mam cerę mieszaną ale bez trądziku. Żadnego z tych produktów nie miałam.
OdpowiedzUsuńW takim razie szczerze zazdroszczę braku różnego rodzaju niedoskonałości, bo to moja zmora od lat :/
Usuńdla mnie żel aloesowy to must have. używam go i do buzi i do włosów i do skalpu:D
OdpowiedzUsuńTo kosmetyk wielozadaniowy i faktycznie sprawdza się na wielu płaszczyznach :) super, że Ci służy! :)
UsuńWidzę, że dość sporo produktów używasz! Ja zwykle w kwestii nawilżania cery ograniczam się tylko do kremu nivea :)
OdpowiedzUsuńTak wychwalasz ten żel aloesowy, a ja tak naprawdę nigdy o nim nie słyszałam, a zwłaszcza, że jest świetną bazą do makijażu.
Huuh, jestem setnym obserwatorem!
Miłego dnia! Diamentowe myśli - klik
No właśnie wydaje mi się, że tych produktów nie ma dużo w porównaniu do ilości kremów i innych cudów jakie wcześniej na siebie nakładałam :) u mnie krem nivea niestety zapycha niemiłosiernie ze względu na parafinę w składzie :)
UsuńMagiczna setka to już duuuży postęp dla bloga - dziękuję, że się do tego przyczyniłaś! :)
Serdecznie zapraszam częściej, mam nadzieje, że znajdziesz u mnie coś dla siebie :)
Również życzę Ci miłego dnia! ;)
Coraz bardziej staje się popularny żel aloesowy, aż muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja, przydatna dla mnie :)
+ dodaje do obserwowanych :)
Zachęcam również do obserwacji mojego bloga :)
http://zanett01.blogspot.co.uk/2017/03/paletki-czekoladowe-od-makeup-revolution.html
Serdecznie polecam ze swojej strony :) cieszę się, że komuś przydaje się to co piszę :)
UsuńSuper, że chcesz śledzic mojego bloga, zapraszam częściej! :)
O widzę ,że ktoś tutaj strasznie wychwala mój ulubiony żel aloesowy :)
OdpowiedzUsuńW 100 % zgodzę się ,ze jest świetny :)
Obserwuję!!
Mogłabyś poklikać w linki w poście?? Byłabym wdzięczna!!
Robię konkurs może weźmiesz udział ??
ONLY DREAMS - KLIK ♥
Cieszę się, że Tobie również służy i zechciałam dołączyć do grona śledzących moje blogowe poczynania :)
UsuńZ przyjemnością odwiedzę Twojego bloga :)
Uwielbiam żel aloesowy za jego wielozadaniowość. ;]
OdpowiedzUsuńTo jest jego ogromny plus, dlatego wszystkim polecam kupienie go, jeśli nie sprawdzi się do twarzy to na pewno spiszę się w innej kategorii :)
UsuńKomentarze typu kopiuj wklej naprawdę można sobie darować, bo to nic nie wnosi :/
OdpowiedzUsuń