Tradycyjnie zaczynamy od suchych faktów:
Co obiecuje nam producent?
Oryginalne błoto z Morza Martwego, pozyskane ręcznie, poddane procesowi suszenia na słońcu. Zachowuje wszystkie właściwości błota mokrego. Po otwarciu zawartość opakowania możesz zużywać stopniowo, przez dłuższy okres czasu.
Maska błotna z Morza Martwego:
- regeneruje, pielęgnuje i odżywia skórę,
- oczyszcza i wygładza, pozostawiając skórę świeżą, matową i nawilżoną;
- pobudza krążenie krwi i metabolizm skórny
- jest szeroko stosowana w ośrodkach SPA do zabiegów antycellulitowych i przeciw rozstępom
- pozwala usunąć zmęczenie fizyczne i psychiczne
- może być ważnym uzupełnieniem w terapii trądziku, łuszczycy, atopowego zapalenia skóry, egzem czy łojotoku.
Cena, pojemność i dostępność:
Koszt 500g (!) czystego błota z Morza Martwego to 21,99 zł w cenie regularnej, natomiast ja kupiłam go w promocji za około 16 zł. No właśnie kupiłam, a gdzie? W Rossmannie! Tak w ogólnodostępnej drogerii można dostać 100% naturalny kosmetyk, dla mnie to świetna wiadomość i właściwy krok w jakim zmierza poszerzanie asortymentu Rossmanna :)
MOJA OPINIA:
Na początek jak ja stosuję ten produkt?
Od ponad 3 miesięcy stosuję go jako oczyszczającą maseczkę do twarzy. Nie testowałam go jako zabiegów antycellulitowych, dlatego nie mogę nic powiedzieć w tej kwestii.
Jak wykonuję maseczkę?
Około 2 płaskie łyżeczki błotka łączę na różne sposoby:
- z wodą [często zastępuję ją tonikiem lub hydrolatem]
- z wodą i olejkiem tamanu (aby dodatkowo otrzymać właściwości antybakteryjne) lub innymi olejkami
- z wodą i kwasem hialuronowym (aby otrzymać właściwości nawilżające połączone z intensywnym oczyszczaniem),
- z żelem do mycia twarzy (otrzymujemy wtedy łatwiejszą do rozsmarowania konsystencję)
- z glinkami (zieloną, czarną)
- ze spiruliną
Błoto moim zdaniem fajnie współpracuje, po dokładnym wymieszaniu łączy się z dodanymi składnikami. Nie spływa z twarzy (jeśli nie przesadzimy z jego rozwodnieniem) i łatwo się zmywa.
Jakie często ją wykonuję?
W zależności od potrzeb, średnio 1-2 razy w tygodniu. Jeśli mam lekko przesuszoną twarz to również ją wykonuję tylko w połączeniu z kwasem hialuronowym. Dopasowuje sobie właściwości tej maseczki do swoich potrzeb i oczekiwań, doszłam do tego poprzez własne eksperymenty i łączenie ze sobą różnych produktów, które lubię i wiem, że mogę na nich polegać :)
Jak długo trzymam na twarzy taką maseczkę?
Około 10-15 minut, czasami dłużej. W przypadku zasychania spryskuję twarz tonikiem lub hydrolatem z róży bułgarskiej. O tych kosmetykach pisałam w poście o tonizowaniu: [LINK].
Jakich efektów można się spodziewać?
Efekty - najważniejszy punkt całego wpisu, to na czym nam najbardziej zależy jeśli już poświęcamy czas i niewyjściowy wygląd na 10-15 minut :)
Po zmyciu maseczki z błota moja skóra jest niesamowicie miękka, gładka i dopieszczona w każdym calu. Widać zauważalne oczyszczenie porów i ich zamknięcie. Efektom skutecznego oczyszczenia twarzy towarzyszy uczucie nawilżenia, nie występuje ściągnięcie cery, żadne wysuszenie i suche skórki nie pojawiają się. Działa delikatnie na skórę - nie podrażnia, nie szczypie, nie uczula, nie zaobserwowałam żadnych negatywnych skutków jej stosowania, w żadnej z wyżej przestawionych kombinacji. Przy dłuższym, regularnym stosowaniu zmniejsza występowanie niedoskonałości, a te już znajdujące się na twarzy koi i przyspiesza ich znikanie.
Spotkałam się z opiniami, że wpływa na wyrównanie kolorytu cery, u siebie tego nie zauważyłam, jednak wszystkie inne pozytywne działania mi to rekompensują :)
Ocena punktowa:
Jak się domyślacie ten produkt otrzymuje ode mnie 5 punktów. Jest świetny jeśli chodzi o działanie oczyszczające, a przy tym jest to kosmetyk w 100% naturalny i tani, za tak ogromną pojemność płacimy niewiele. Jest również dostępny dla każdego na wyciągnięcie ręki, czego chcieć więcej?
Któraś z Was stosuje w swojej pielęgnacji Błoto z Morza Martwego? Jaka jest Wasza opinia o tym kosmetyku? Warto nie warto? Każdy pozostawiony komentarz bardzo mnie cieszy i powoduje uśmiech na twarzy, że ktoś jednak chce czytać te moje wypociny... :)
zawsze chciałam wypróbować jakieś błotko :D
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie to White Flowers :) za 500g dużo nie trzeba zapłacić więc można go przetestować w każdy sposób, do woli :) ja muszę jeszcze spróbować jak jest ze zwiększeniem elastyczności ud przez ten produkt :) dziękuję bardzo za komentarz! :)
UsuńUwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś podziela moją opinię :) Dziękuję za pozostawiony po sobie ślad :)
UsuńUwielbiam to błotko! Jest niesamowite i sprawdza się na mojej tłustej cerze :D
OdpowiedzUsuńpaciulek.blogspot.com
Cieszę się, że ktoś podziela mój zachwyt nad tym produktem :)
UsuńOdwiedzam wszystkich komentujących, nie musisz zamieszczać linków, ale dziękuję :)