środa, 10 lutego 2016

Moje wielkie kosmetyczne rozczarowanie - maska do twarzy...

Mam cerę mieszaną, która jest skłonna do zapychania
 i bardzo szybkiego zanieczyszczania się czego efektem są mało przyjemne krostki, zaskórniki i grudki, aby temu zapobiec pełna nadziei kupiłam maskę oczyszczającą do twarzy... Nadzieja matką głupich. 
Chcecie wiedzieć o czym mowa? Zapraszam do dalszego czytania :)
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kosmetyk z BingoSpa, a konkretnie maska cynkowa do twarzy, której głównym zadaniem jest oczyszczanie. Przeczytałam wiele opinii na blogach... były podzielone, ale postanowiłam zaryzykować. No i kupiłam, a co o niej myślę? Przejdźmy do kwestii technicznych a później do mojej opinii :)
Co nam obiecuje producent?
Maska zawiera:
15% cynku ( w postaci tlenku cynku) 
2,5% ekstraktów z aloesu, lnu i rumianku.
Tlenek cynku wspomaga terapię trądziku, wyprysków i łojotoku. Nie zawiera barwników i kompozycji zapachowych
Sposób użycia: maskę nakładać cienkimi warstwami, delikatnie wklepując. Pozostawić na skórze przez 10-15 minut, następnie umyć twarz ciepłą wodą. 
Cienką warstwę maski można nakładać na twarz i dekolt w celu ochrony skóry przed nadmiernym nasłonecznieniem.

Składniki:
Ekstrakty znajdują się na 6,7 i 8 miejscu w składzie więc stosunkowo daleko, jednak producent mówi nam że ekstrakty to 2,5% więc nie ma się co czepiać. Znajdziemy tutaj również parabeny.

Pojemność i cena:
Produkt ten kupiła za około 10zł, znajduje się tutaj 150g, wiec stosunek ceny do pojemności jest korzystny.

Dostępność:
Kosmetyki firmy BingoSpa są stosunkowo ciężko dostępne, ponieważ w Rossmanie/Naturze itp ich nie znajdziemy. Z tego co wiem dostępne są w drogeriach Wispol (na podkarpaciu) i przez internet lub w zielarniach.

Konsystencja:
Produkt ten ma konsystencje mięciutkiej, bardzo delikatnej pianki, nic co mogłoby wskazywać na efekty jakie wywołuje.

Zapach:
Nie jest bardzo intensywny, ale jednak jest i określiłabym go chemiczny, nieprzyjemny.

MOJA OPINIA:
Cena, pojemność ok, skład też tragiczny nie jest więc w tytule posta "kosmetyczne rozczarowanie"? Otóż już mówię... Do maski miałam kilka podejść, każde kończyło się tak samo. Zaraz po aplikacji na skórę, bez żadnych podrażnień doznawałam uczucia fali gorąca, skóra jakby mnie parzyła, po około 2 minutach gorąco przeradzało się w straszne pieczenie, nie do wytrzymania... Po zmyciu produktu z twarzy cera była czerwona, bardzo podrażniona co najmniej jak po nieumiejętnym nałożeniu kwasów... istna masakra. Krem intensywnie nawilżający jaki nakładałam na twarz, aby uśmierzyć te negatywne skutki był wpijany przez skórę niemal zauważalnie. Maska ta powodowała bardzo duże wysuszenie i spustoszenie na mojej skórze.

Ocena punktowa:
Moja ocena to 1 punkt, najgorsza maska jaką kiedykolwiek miałam. Nigdy do niej nie wrócę, a pozostała zawartość opakowania wylądowała w koszu. Nikomu nie polecam tego specyfiku. Przy mojej mieszanej i dosyć odpornej/grubej skórze poczyniła takie szkody to strach pomyśleć co działoby się przy cerze wrażliwej.

Któraś z Was miała może ten produkt lub chciała się na niego skusić? Zachęcam do zostawiania komentarzy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz